poniedziałek, 25 listopada 2013

25 XI 1913, wtorek: o zaletach stanu małżeńskiego, Vampyrach, rzeczach nie do uwierzenia i imprezach promocyjnych


„Dziennik Poznański” przekonuje do ożenku argumentami naukowymi. Po prostu żonaci żyją dłużej. Choć niektórzy twierdzą, że to się tylko tak wydaje... A temat wraca w prasie także dziś.
Można także przeczytać streszczenie planowanych obrad rady miejskiej Poznania. Poza rozbudową infrastruktury na Dębcu, Starołęce i Ratajach, zaplanowano ogłoszenie wyniku Wystawy Wschodnioniemieckiej. O tym temacie jeszcze dziś poczytamy.
W świąteczny nastrój wprowadza nas kolejna propozycja podarku gwiazdkowego. Ręczny aparat do ssania kurzu pod wdzięczną nazwą Vampyr. Do jego obsługi wystarczą dwie osoby. To cudo powinno się znaleźć pod każdą choinką.



Dzisiejszą lekturę „Kurjera Poznańskiego” zaczynamy krótką, ale mocną notatką. W Kruszwicy odbyły się wybory. Startowali Polacy i Niemcy. Nie zgadniecie co się stało. Nastąpił rozłam między Polakami! Nie do uwierzenia!

Kultura studencka w upadku! Zwłaszcza w Niemczech. Żacy z Getyngi zdemolowali monumentalną (w końcu to Niemcy i rok 1913) studzienkę higieniczną. Także powywieszali krzesła i okiennice z knajpy na drutach telegraficznych. Studenci i coś takiego? Znów nie do uwierzenia!

Dwa lata temu, to znaczy w 1911 roku odbyła się Wystawa Wschodnioniemiecka. Celem było pokazanie potencjału wschodnich rubieży rzeszy. Żeby zachęcić osadników do osiedlania się na tych terenach. Takie pruski PR: das ist unsere Kartoffel, wie Ihr Kartoffel. Dla tłumów odwiedzających przygotowano moc atrakcji, a wśród nich: makieta Starego Miasta, strzelnica myśliwska z imitacją lasu i wioska murzyńska dla 60 (nie 42 tysięcy) Murzynów z meczetem (sic!).
Po dwóch latach nadszedł czas podsumowań. Okazało się, że po wystawie zostały potężne długi (pamiątką po niej jest także budynek restauracji w Parku Sołackim). Chyba tak to zwykle jest z takimi imprezami. Zostają po nich długi i czasem restauracja (albo stadion), a potencjalni koloniści i tak wybierali inne rejony do zamieszkania. Ale kto by się przejmował finałem wielkiej Wystawy Wschodnioniemieckiej. Przecież to było sto lat temu.

Kończymy smutnym wypadkiem. Skrzypkowi Piecznikowowi wypadły ze wzruszenia podczas owacji skrzypce. Rozsypały się w drzazgi. To był Stradivarius.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poznań 100 lat temu na Facebooku

Poznań 100 lat temu działa i ma się dobrze. Zapraszamy na Facebooka:  www.facebook.com/poznan100lat