środa, 19 marca 2014

Wycieczka inspirowana prasą sprzed stu lat


W grudniu, a dokładnie 17 grudnia gazety sprzed stu lat donosiły o pożarze zamku w Skwierzynie, tudzież Schwerinie. Zamek był opisywany jako jedna z najwspanialszych, o ile nie najwspanialsza rezydencja niemiecka. Czy po stu latach (i po pożarze) wygląda równie wspaniale? Postanowiliśmy to sprawdzić. Wygląda imponująco! Siedziba książąt meklemburskich wygląda jak z bajki.
Dziś jest to nie tylko muzeum, ale także miejsce obrad parlamentu landu Meklemburgia-Pomorze Przednie. Samo miasto jest ciągle nieodkryte. Chyba także przez samych Niemców. Przyciąga niespieszną atmosferą, czystymi ulicami i fantastycznymi miejskimi krajobrazami z porządnym rynkiem, strzelistą wieżą kościoła i właśnie zamkiem.
Gazety sprzed stu lat nawet dziś bawią, uczą i dostarczają pomysłów na weekendowe wycieczki. Polecamy! :)

poniedziałek, 3 marca 2014

3 III 1914, wtorek: wody powierzchniowe i aeroplany oraz gender i archeologia


Jak wyglądał początek marca sto lat temu? Nieco światła na to rzuca lektura „Dziennika Poznańskiego”. Wybraliśmy dosłownie trzy drobiazgi. Pierwszy ze świata techniki. Francuski lotnik planuje rzecz przełomową, mianowicie chciałby przelecieć nad Atlantykiem do Ameryki. Jak dowodzi przykład „Dreamlinerów” także i dziś nie bywa to takie proste, jakby się zdawało.
Przestrogę może być niefortunna przygoda niemieckich asów przestworzy, którzy lecąc z Berlina wpadli do Warty w Landsbergu, czyli Gorzowie. Tu pomocna okazała się znacznie prosta technologia, czyli drągi i lina, za których to pomocą rybacy wydobyli lotników z wody.

* * *

Portret małżeństwa archeologów
Jane i Marcel-Augusta Dieulafoy około 1901 roku
[źródło: Wikimedia Commons]
Małżeństwo francuskich archeologów Marcel-Auguste i Jane Dieulafoy zasłynęło pod koniec XIX wieku z wykopalisk w Iranie. Natomiast w 1914 roku pan Marcel-Auguste złożył swe uszanowania i ukłony szachowi, władcy tego kraju. Wkrótce potem tego samego zapragnęła Jane. Szach Iranu zgodził się, licząc na widok paryskiej elegantki. Wizyta skończyła się dość nieprzyjemnym zdarzeniem. Pani Dieulafoy została oddalona sprzed oblicza szacha. Przyczyną była ignorancja szacha w zakresie teorii płci kulturowej, czyli tzw. gender. 
Jane Dieulafoy, by swobodnie funkcjonować w Iranie, przyjęła męskie emploi i tak jej już zostało. Trzeba przyznać, że była w tym przekonująca. Co by się stało, gdyby na jej osobie zatrzymało się oko księdza Oko?

poniedziałek, 10 lutego 2014

10 II 1914, wtorek: hipsterskie trendy i gruntowna edukacja

Slow-food, lokalne produkty, turystyka kulinarna, restaurant day i inne atrakcje. Nie tylko dziś, ale także sto lat temu, gdy można było wybrać się na bezpłatny kurs przyrządzania ryb morskich.
* * *
Jednak najważniejsza jest gruntowna edukacja. Panny mogą ją zdobyć w Pensjonacie Urszulanek. W programie między innymi muzyka i śpiew, malarstwo i robótki ręczne. Też modnie.

sobota, 11 stycznia 2014

11 I 1914, niedziela: ponadczasowy wyprzedaży czar, wiersze o rzeczach, których brak


Czym żył Poznań 11 stycznia 1914 roku? Cóż, tym czym żyje Poznań tego samego dnia sto lat temu, czyli wyprzedażami. W „Dzienniku” całostronicowe reklamy domów handlowych. Nic, tylko wybierać i przebierać. 
* * *
Problemy z zatrudnieniem, które dotykają inteligentnych osób, znających kilka języków, też niestety wyglądają znajomo...



Z „Kurjera” wybraliśmy kącik poetycki, a w nim wiersz zaczynający się od słów „Sypią się, sypią śniegi białe”. Sto lat po opublikowaniu tych słów zupełnie nie pasują do styczniowej aura, której bliżej do późnej jesieni.
* * *
A żeby nie było zbyt lirycznie, kończymy opisem tajemniczego trupa z rzeki Haarlem.

środa, 1 stycznia 2014

1 I 1914, czwartek: atak zimy, atak dzieci, coś się kończy, a coś zaczyna (ale w Argentynie)


Otóż i nowy rok 1914. Z „Dziennika” dowiadujemy, że wraz z nim przyszła zima – taka ze śniegiem i mrozem. Sto lat później za oknem umiarkowanie wiosennie, można by rzecz.
* * *
Nie zgadniecie jaki problem trapił narody sto lat temu. Ten sam, co i dziś, czyli brak dzieci! Aż cud, że nie wymarliśmy. Autorzy artykułu „Moda na dzieci” poddają wnikliwej ocenie przypadek Anglii, gdzie „w każdym domu jest 'Komórka' dla młodzieży, jak u pszczół, mianowicie”. Natomiast „Francuzi już od 17 wieku zaczęli uważać dzieci za coś nieprzyzwoitego”.  Vive la France!
* * *
Tymczasem z dalekiego Buenos Aires donoszą o pojawieniu się nowej polskiej gazety. Natomiast my żegnamy „Wielkopolanina”. Niestety nie będziemy mięli dostępu do tego tytułu przez cały rok 1914.

wtorek, 24 grudnia 2013

24 XII 1913, środa: wigilijne szaleństwa


Z wigilijnego wydania „Dziennika Poznańskiego” wybraliśmy kilka dość wariacki wątków. Otóż wiceprezydent Stanów Zjednoczonych podpisał umowę na występy w cyrku. Sto lat później mamy cyrk murowany. Stoi w stolicy, przy ulicy – nomen-omen – Wiejskiej. Popadamy w tani populizm?
* * *
Mamy też relację z interesującego eksperymentu, którego celem było określenie kto jest wariatem, a kto Emilem Zolą.
* * *
Skoro o wariatach mowa, to pewien Czech tak się ucieszył z wygranych na loterii 75 tysięcy koron, że 45 tysięcy spalił od razu w piecu. Szaleństwo czy czeski dystans do świata?

Poznań 100 lat temu na Facebooku

Poznań 100 lat temu działa i ma się dobrze. Zapraszamy na Facebooka:  www.facebook.com/poznan100lat